W internecie można obejrzeć video jak sąd skazuje burmistrz Rabki-Zdroju

Klub radnych Nasze Miasto opublikował na swoje stronie internetowej nagrania video z Sądu Okręgowego w Nowym Sączu z przebiegu procesu i ogłoszenia wyroku wobec burmistrz Rabki-Zdroju Ewy Przybyło. Przypomnijmy, iż burmistrz została uznana winną niedopełnienie obowiązków służbowych i nieuprawnionego nie udzielenia informacji publicznej i skazał ją na 6 tys. zł grzywny. Wyrok jest prawomocny.

Sprawa ma związek z wydarzeniami sprzed pięciu lat i dotyczy głośnego konfliktu burmistrz z grupą mieszkańców Rabki-Zdroju. Domagali się oni m.in. informacji związanych z planem zagospodarowania przestrzennego. Burmistrz Przybyło odmówiła im ich udzielenia, na co mieszkańcy poskarżyli się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Procedura wyglądała w ten sposób, że skargi kierowano do Urzędu Miejskiego w Rabce-Zdroju, który miał obowiązek przekazać je do WSA. Ale nie przekazywał. Mieszkańcy twierdzą, że burmistrz i jej otoczenie robiło to specjalnie, żeby utrudnić im możliwość dochodzenia swoich praw.


Ewa Przybyło broniła się przed sądem w Nowym Sączu, gdzie kilka dni temu odbyła się finałowa rozprawa apelacyjna, że wcześniej sąd pierwszej instancji w Nowym Targu, wydając w jej sprawie wyrok, opierał się na nieprawdziwych ustaleniach, które mogły rzutować na wyrok skazujący w jej sprawie. Zapewniała, że gdy tylko dowiedziała się, że prawnik nie przesyła skarg do sądu, natychmiast w tej sprawie interweniowała. - Absolutnie nie czuję się winna niedopilnowania mecenasa Kukli, bo ja zawieram około pięciuset umów rocznie w urzędzie, odpowiadam za 60 milionowy budżet, mam do tego sztab ludzi i nie wyobrażam sobie jak ja powinnam codziennie nad każdą umową sprawować kontrolę. To jest po prostu niemożliwe - przekonywała. - Uważam, że jeżeli powierzyłam kancelarii prawnej jakieś czynności, to ona musi się z nich wywiązywać. Wtedy, kiedy mecenas nie wysyłał skarg do sądu, była tego obiektywna przyczyna - miał bardzo dużo pracy, bo ratował w tym czasie szpital. Wybrał ważniejsze przed mniej ważnym.

Przekonywała też, że wyroki sądów administracyjnych i stanowiska innych urzędów utrzymywały ją w przekonaniu, że postępuje właściwie nie udzielając informacji o które zwracali się skarżący ją mieszkańcy.

- Chciałabym prosić o uniewinnienie, bo ani nie czuję się winna ani niedopilnowania kancelarii, ani nie czuję się winna tego, żebym w sposób złośliwy czy celowy nie wydawała mapy oskarżycielowi posiłkowemu - mówiła.

Sąd uznał jednak, że to, iż powierzyła sprawę skarg do załatwienia prawnikowi, nie zwalnia burmistrz od obowiązku, by należycie ta sprawa została załatwiona.


(mr)