• Gorczański Portal Informacyjny
  • Wtorek, 30 kwietnia 2024
  • Imieniny: Katarzyny, Mariana, Lilii
Reklama
Wiadomości
Data: 26 marca 2012, Poniedziałek / Ilość wyświetleń: 8398

Artur Ilgner kontra Urząd Miejski w Rabce-Zdroju

Literat, kabareciarz, dramaturg, autor programów telewizyjnych, rabczanin - znany artysta Artur Ilgner, przekazał nam list, który opublikował "Tygodnik Podhalański", a w którym opisuje on swoje ostatnie kontakty z Urzędem Miejskim w Rabce-Zdroju w sprawie o którą zabiegał. Chodzi o dzierżawę gruntu na skraju Parku Zdrojowego pod budowę kompleksu rekreacyjno- sportowego dla dzieci. Z dzierżawy nic nie wyszło, a pan Ilgner jest mocno zdegustowany tym, jak on i cała sprawa została potraktowana.

BRZYTWA PILOT I PETENT, CZYLI SEKS W MAŁYM MIEŚCIE"
Z opóźnieniem przeczytałem w TP artykuł "Zwodnicza gmina", w którym opisano sposoby działania Urzędu Miasta w Rabce. Ponieważ od kołyski zajmuję się pisaniem (z tego żyję), a sprawa ta bezpośrednio mnie dotyczy, proszę o zamieszczenie mojej relacji.

I tak:

Rabka była i jest mi bliska. Dlatego też ucieszył mnie fakt rewitalizacji parku, odżyła nadzieja, że można coś sensownego zrobić. Odżył też dawny pomysł budowy kompleksu rekreacyjno- sportowego dla dzieci na obrzeżach parku. Wspólnie z moją córką zachęciliśmy znanego biznesmena, by zainwestował w jego budowę. Po wielu zastrzeżeniach zawarliśmy umowę, że jak wynegocjujemy dzierżawę, wejdzie z kapitałem. Zatem z ufnością przystąpiliśmy do działania i choć przestrzegano mnie, że łatwo nie będzie, uzbrojony w nadzieję, tolerancję i miłość, stanąłem przed urzędem. Zanuciłem "Panie, pukam do Twojego Domu" i odważnie wszedłem do środka. Nie wiedziałem, jakie czyhać tam będą niespodzianki: że poza zwykłym wyposażeniem (komputery, stemple, spinacze) używa się do pracy narzędzi fryzjerskich, że na powrót zewrę się z lotnictwem (byłem kiedyś szybownikiem ) - a co najdziwniejsze - doznam odczuć seksualnych.

 Ale, po kolei:

W gabinecie burmistrzyni pani Ewy Przybyło przyjęty zostałem grzecznie. W kilku zdaniach zreferowałem sprawę. "Moje służby" (ulubiony zwrot burmistrzyni) z sanktuarium wniosły dzienniki ustaw. Po analizie świętych ksiąg, wyliczono mi czynsz za dzierżawę. I miło było - na luzie. Przy rozstaniu poczułem krzepki uścisk dłoni Pierwszej Damy.

Przy drugim spotkaniu już tak miło nie było. Pierwsza dama oświadczyła, że słowem się nie odezwie, zanim nie będzie miała świadka - kogoś z urzędu. Po co ludziska mają podejrzewać, że wpycham jej łapówę. Przypomniałem milczącej, że nie po to w swoim czasie kruszyłem kopie o lepszą Polskę (kto wie, ten wie), by teraz demoralizować urzędników. Monologowałem, opowiadając o naszym projekcie, biadoliłem, że interes niepewny i choć inwestor dał się przekonać, ma wiele wątpliwości. Trzeba go jakoś zachęcić. Choćby przychylnością urzędu.

Monolog Hamleta przerwany został wejściem świadka.Władczyni rozsznurowała usta; owszem, propozycja jest interesująca. Będzie ją wspierać całą sobą, czyli duszą i ciałem, lecz niewiele może, bo o wszystkim decydują radni. Ona... Cóż... Jest tylko wykonawczynią poleceń wybranych z woli ludu reprezentantów.

I to był sekret skrywany dla świadka.

Przyznaję: dech w piersiach z zachwytu mi zaparło, że tak pięknie rozwija się w naszym mieście demokracja. Bo niby dlaczego miałbym nie wierzyć osobie pierwszej na urzędzie, jakże skromnej - w koronie prawości włożonej rękami ludu.

Poznałem też pana wiceburmistrza Wójciaka. Miły, kontaktowy, z manierami księcia Windsoru. Zapewnił mnie, że osobiście będzie pilotował projekt.

Wystartowaliśmy.

Pieczątki, stemple, papiery. Urząd po raz wtóry (sic!) potwierdził stawkę dzierżawy. Zatem, rzec by można: po "wstępnej grze miłosnej" (zwanej także "pettingiem") czekałem na spełnienie miłosnego aktu.

Po paru miesiącach napięcie we mnie wzrosło. Wiadomo: choć nie jestem młodzieńcem, niespełnienie podrażnia i bolą jądra. Wice zapewnił: " Spoko. Wszystko jest pod kontrolą" .

Czas pokazał co innego: wiele tygodni upłynęło, zanim wniosek trafił pod obrady rady. Dlaczego?

A bo pani od pomiarów była na urlopie, ktoś zapomniał o wniosku do rady, ktoś inny wyjechał.

Podrażniony zapytałem Wice, co z tym jego pilotowaniem i czy przypadkiem nie zapomniał, do czego służą stery...

W końcu doszło do spotkania z radnymi. Entuzjastycznie podeszli do sprawy. Niestety. Pierwsza dama poinformowała mnie w obecności pilota - świadka: - Radni radnymi - ważna jest komisja budżetowa. Od niej wszystko zależy. Spytałem, jakie są szanse na to, by ten doniosły akt dokonał się przed końcem tego wieku. - Powiadomimy pana - powiedział samodzielnie pilot.

Czar prysł. Jak w Kafkowskiej powieści pozostawiono mnie na pastwę drzwi, korytarzy, pokoi. Pierwsza dama stała się "nieuchwytna", urzędnicy kpiąco spoglądali na pląsającego w godowym tańcu podstarzałego zalotnika, który szamotał się w pajęczynie przyrzeczonego spełnienia.

Odsyłano go, gdzie tylko się dało: do starostwa, do województwa, na podmokłą łąkę. Przymuszono do wbijania kołków w błoto i gdy wreszcie wydawało się, że spełnienie tuż-tuż, okazało się nagle, że ustalona przed miesiącami stawka za dzierżawę wzrosła ponadstukrotnie (!).

Krótko mówiąc: "panna-urząd" na powrót z kostek naciągnęła majty. Wiedziałem jedno: do orgazmu nie dojdzie.

W tej sytuacji skorygowaliśmy propozycję, zakładając, że w przyszłości wynegocjujemy sensowne stawki na pozostały teren.

(Tu opiszę główne założenia projektu: w parku, na łące ponad placem zabaw miał powstać kompleks rekreacyjno-sportowy dla dzieci: pod zadaszeniem zabawki ruchowe, mechaniczne, plac gier, kort tenisowy pod balonem. W zimie minilodowisko i zespół nowoczesnych urządzeń narciarskich dla małych dzieci. Miał powstać mały domek "Baby Jagi" z minikawiarenką - z boku, pod parasolami, miejsce dla matek doglądających swoje pociechy. Ważnym elementem były sanitariaty, w tym zewnętrzne. Dzisiaj (mimo wydanych ogromnych pieniędzy) do sanitariatów jest ok. 200 m. Główną atrakcją miała być kolejka linowa dla dzieci, zbudowana na wzór kolejki w sanatorium "Pstrowski", ze strumieniem wodnym, alejkami, krzewami, pośród których miał w przyszłości powstać mini "Park dinozaurów" ).

Trudno nam było uwierzyć, że urząd pokpi taką okazję. Potraktuje poważnego inwestora

jak idiotę, żądając ćwierć miliona złotych rocznie za podmokłą łąkę!

Stało się jednak inaczej: pani burmistrzyni pokazała swój lwiczy (za świńskie skojarzenia nie odpowiadam )pazur. Bez powiadomienia nas o terminie spotkania, komisja budżetowa odrzuciła projekt. Stało się tak na skutek jej wniosku, w którym (zatajając przed radnymi powody naszej korekty) dowodziła, że ot, tak sobie, zmieniliśmy nagle zamiary.

 Na kolejnym posiedzeniu wyjaśniłem całą sytuację. Radni ze smutkiem pokiwali głowami. Lecz pani burmistrzyni zwekslowała temat, oświadczając, że jak ktoś chce, to może sobie za 3 mln zł kupić ten teren. Sprawa upadła. Tak oto kolejną szansę dla Rabki spuszczono "po brzytwie". Cóż... albo lepiej - cus...

Pilot sterował, jak umiał. Brzytwa zrobiła swoje: główny inwestor natychmiast się wycofał.

I niech nikt nie pyta, dlaczego w miesiąc po opisanych wydarzeniach na banerze (nad zakładem fryzjerskim przy zwałowisku "Gwiazda") ktoś zaprasza dzieci na wiosnę do parku. Na mechaniczne koniki. Pomysł wprost z naszego projektu. Zapewne ten ktoś postawi "Pod Grzybkiem" 4 koniki, posadzi przy nich babcię na stołku. Zakwitnie kolejny biznes w rabczańskim stylu. Nasz śmiały projekt pójdzie w zapomnienie. Ale za to dzieciaki będą miały bliżej do miejskiego szaletu.

Artur Ilgner
Reklama

Dziękujemy za dotychczasowe komentarze.
Zapraszamy do komentowania artykułów na naszym Facebooku

Komentarze

Mieszkaniec Rabki
19.06.2012 22:45
IP: 83.29.252.17

Szanowny autorze artykułu Proszę nie wysuwać bezpodstawnych insynuacji dotyczących jakiegoś układu z Urzędem Rabczańskim. Pomysł wypożyczalni koników mechanicznych w Rabce powstał dwa lata temu zanim ktokolwiek w Europie wiedział że takie koniki istnieją. Pierwsze takie miejsca powstały nad morzem. Jestem pierwszym i jedynym dystrybutorem na Polskę tych pojazdów i to ja mieszkaniec Rabki Zdrój już dużo wcześniej niż Pan prowadziłem rozmowy z Urzędem w Rabce dotyczące uruchomienia w parku wypożyczalni z moimi konikami. Pojazdy te sprzedał panu pracownik mojej firmy bez porozumienia ze mną. Myślę że stąd Pańskie błędne kojarzenie mojej osoby i jakiegoś układu z Panią Burmistrz i całym Urzędem w Rabce Pozdrawiam i życzę więcej szczęścia

Rabczanka
01.04.2012 10:57
IP: 80.51.142.132

Dobry artykuł Rabczańska rzeczywistość ,nikt z poza grona faworytów Pani Burmistrz nie ma szans na żadną inwestycje...

ex-petent
31.03.2012 22:51
IP: 164.126.70.143

Wprawdzie nieszczególnie przypadł mi do gustu sam pomysł biznesowy, ale pocieszył mnie pan Ilgner, że nie jestem jedynym petentem, który poczuł się (został) wy...ny przez panią burmistrz w sposób godny desek podrzędnego teatru i budzący obrzydzenie. A tytuł "Książę Windsoru" - dla wicka - figuranta robiącego dzielnie za kamizelkę ochronną - bezcenny :D

alen
29.03.2012 09:32
IP: 178.43.220.163

I razil Pan piorunem urzednika .Zeslal na niego kabaret.

Ja
28.03.2012 20:19
IP: 178.43.232.50

To trzeba zorganizować mądrych ludzi, odważnych, z pomysłami i ich zaproponować do rady miasta w najbliższych wyborach!

rab123
28.03.2012 10:42
IP: 93.154.211.67

Do pewnych tekstów trzeba dorosnąć!!! Społeczeństwo Rabki jest zbyt tępe na to! Brońcie swoich oscypków i burdelu przed domami!! Bo tak wygląda cała Rabka- wsi szczęśliwa z panią Przybyło na czele

Kibic
28.03.2012 10:37
IP: 93.154.211.67

Sandra - czy ty nie rozumiesz co znaczą słowa karykatura i ironia? Czy nie zdarzyło Ci się po prostu "zagotować" na coś lub kogoś? Mówiłaś wtedy "o kurczę", "ten nieuprzejmy pan chyba miał jakiś powód żeby doprowadzić mnie do stanu nadwyrężonej irytacji"? :) Więcej dystansu i poczucia humoru bo tak moim zdaniem trzeba ten tekst odbierać! Oczywiście urocze krasnoludki możemy podziwiać w Rabkolandzie - tak pięknych w całym świecie nie ma :)

Marian
28.03.2012 08:48
IP: 178.43.226.46

Oj wstyd i żenada 1234 za taki ordynarny tekst ,gdzie autor uczył się pisania na którym trzepaku....

Rabczanin1976
28.03.2012 04:35
IP: 173.169.74.22

Dzieki Sandra.,,,

kibic II.
27.03.2012 22:18
IP: 178.43.12.54

a mnie się wydaje że za ksywą "kontrailgner" skrywa się "Brzytwa" albo "Pilot", albo ktoś przez nich naszczuty. Dziękuję autorowi za podpowiedź ! Tak ich od dzisiaj będę nazywał !

Też mieszkaniec Rabki-Zdroju
27.03.2012 20:26
IP: 176.100.195.132

Drogi mieszkańcu Rabki-Zdroju dla twojej informacji ta część parku nie była rewitalizowana. Szumna rewitalizacja zakończyła się na starym placu zabaw, który w jej wyniku został znacznie pomniejszony.Budynek Gwiazdy ma zostać niedługo przekazany Miastu więc należy przypuszczać iż za dzierżawę P. Burmistrz wystrzeli stawkę jak za Pałac Królewski w Warszawie .Budynek Gwiazdy czeka takim sam los jak rabczańskiego kino.Wyrazy uznania dla P.Ilgnera za odwagę , której wielu rabczanom brakuje a już na pewno naszym radnym .

sandra
27.03.2012 20:20
IP: 178.43.228.119

nie podoba mi się ten artykuł. Jest ordynarny,nawiązanie do seksu w tym wydaniu uważam za dziwaczne i dlatego dobrze się stało iż nie doszło do porozumienia . W Pana wydaniu ten raj dla dzieci były w krzywym zwierciadle( pewnie Baba Jaga miałaby kitkę z playboya i uszka królika, a krasnoludki biegałyby nago).

Kibic
27.03.2012 20:15
IP: 93.154.226.3

Po raz kolejny Urząd pod wodzą P. i W. traktuje człowieka w dosyć specyficzny sposób, który można by jakoś już nazwać tzn. najpierw wszystko pięknie i ładnie - rozwija świetlaną przyszłość, po czym zwodzi do granic wytrzymałości by w końcu pomachać rękami przed nosem. Czytając ten artykuł i komentarze odnoszę wrażenie, że w Rabce chyba panuje już powszechny "zamordyzm" bo podobne sytuacje zdarzają się coraz częściej, ale nikt o tym głośno nie mówi. Duże słowa uznania dla Pana Ilgnera, że odważył się napisać odważnie i prześmiewczo - jak widać po sposobie i formie opisu jego cierpliwość sięgnęła zenitu. Takich artykułów powinno ukazywać się więcej bo tematów do nich nie brakuje! Panie Arturze - kibicuję i czekam na kolejne odsłony na temat Rabki!

rab123
27.03.2012 19:27
IP: 93.154.226.3

Skoro strona chce pokazać wolę zaistnienia to po co na nią wchodzisz skoro uważasz że nic ciekawego tu nie ma?!! Co do artykułu to w końcu ktoś trafnie i dowcipnie opisał to co się dzieje w naszym wspaniałym urzędzie! Ktoś chciał wyłożyć pieniądze z własnej kieszeni i dać szanse Rabce i dzięki urzędowi znowu będzie pastwisko baranów pełne kup!!! A co do REWITALIZACJI parku pytam się gdzie jest 12 ml??? Bo tyle kosztowała cała inwestycja??? Gdzie jest drenaż parku koło parkowej w dalszym ciągu jest pole ryżowe!!!

duda
27.03.2012 14:46
IP: 87.206.149.49

Mieszkańcu Rabki kłania się czytanie ze zrozumieniem!!! Nie będzie to łatwe, ale sugeruję ponowne przeczytanie tekstu. kontrailgnerze z całą pewnością twoja wypowiedź świadczy o pełnym profesjonalizmie...na której klasie zakończyliśmy edukację? Tekst konkretny, rzeczowy napisany w nieco poetycki sposób, bardzo przypadł mi do gustu. Gratulacje dla autora. Współczucie dla Rabki!!! Z takimi 'urzędasami' jak ktoś wcześniej napisał, ta wioska wkrótce będzie tylko wsią, a czar i legenda dawnego uzdrowiska pryśnie szybciej niż to się zdaje. Sztuczny park i tężnia nie uratują tej wsi przed zapomnieniem. Jedną z podstawowych funkcji mediów jest INFORMOWANIE i tutaj gratuluję redakcji, że nie wepchnęła do szafy listu tylko zdecydowała się go opublikować.

mieszkaniec Rabki-Zdroju
27.03.2012 10:54
IP: 80.51.122.214

Tekst jest interesujący,ja jestem ciekawy dlaczego Artur Ilgner nie inwestował przed rewitalizacją Parku, natomiast po rewitalizacji jest zainteresowany budową kawiarni czy innej placówki gastronomicznej w Parku.Na gotowca to każdy jest chętny.Jest budynek Gwiazdy obok parku może tam Pan Ilgner zainwestyje.

kontrailgner
26.03.2012 23:58
IP: 178.43.221.225

Co za prymityw ani pisarz ani biznesnem po raz wtóry strona ta ukazuje swoją chyba wolę zaistnienia wśród mediów nic profesjonalnego.

Rabczanin1976
26.03.2012 22:15
IP: 173.169.74.22

Walki z urzedasami nie zazdroszcze Panie Arturze.Ale ten kwiecisty tekst mnie wkur......

Zobacz także
Reklama